Porady - Płytki

Projektant czy „fachowiec” ?

Projektant czy „fachowiec” ?

Tym razem o błędach. Na szczęście nie naszych. Opowieść w kolorach kontrowersyjnych i może z domieszką humoru dla czytelników. Dla bohaterek przedstawionej historii – nic śmiesznego…

Przedpokój

Przedpokój. Dla mieszkania w bloku – wizytówka. Uchylasz drzwi i albo chce Ci się wejść dalej, albo – lepiej nie. Ale jeśli jest to Twoje mieszkanie, nie masz wyjścia, masz tylko wejście. Wchodzisz więc któregoś dnia po raz ostatni do tego przedpokoju, ponieważ na następny dzień masz umówioną wizytę fachowca. Samodzielnego, z polecenia znajomych.

„Fachowiec”

Fachowiec jest doświadczony. Na początek przekona Cię, że Twój przedpokój potrzebuje tylko odświeżenia, tzn. żadna tam wymiana podłogi i parkietu, który po ostatnim zalaniu mieszkania  przez sąsiadów z góry podniósł się miejscami o kilka centymetrów, bo po co taki bałagan? Płytki na podłodze? No tak, praktyczne, ale tyle z tym roboty. Nawet nowy wieszak to za dużo. Naprawdę wystarczy tylko pomalować ściany.

Wprawdzie miałeś, no dobrze, uczciwie trzeba przyznać (bo historia jest autentyczna) – miałaś nadzieję na coś więcej, bo fachowiec miał być cudotwórcą i designerem, który i doradzi, i dla wygody klienta – wszystko ma własne. Ale jeśli z przedpokojem nie jest tak źle, a charakter masz ugodowy, dajesz się przekonać.

4 dni „Remontu”

 Pierwszego dnia – rekonesans i wstępna wycena (ceny pozostały tajemnicą, ale ponoć były do zaakceptowania). Tego dnia „designer”, po ustaleniu preferencji kolorystycznych, pobiera zaliczkę na farby. Ściany – indygo, sufit – w standardzie, biały. Zakupy, dla wygody klienta, robi sam.

Drugiego dnia nie przychodzi. Zaliczkę najwidoczniej przeznaczył na umilenie sobie życia (częsta przypadłość „fachowców”). Czy w którymś z barów, czy też na domówce, nie wiadomo.

Trzeciego dnia już jest. Maluje z zacięciem. Ma farby i pędzle. Drabina była na miejscu. Ze swojej pracy jest zadowolony. Niepokój, wyrażany przez właścicielkę mieszkania – odnośnie barw zbyt żywych, a konkretnie – dominacji czerwieni – ucisza zapewnieniem, że farby muszą wyschnąć. Dzień czwarty to finał.

Skandal towarzyski

Czwartego dnia też przychodzi. Grobowy nastrój właścicielki mieszkania go nie peszy. Farby wyschły, nawet poprawiać nie trzeba. Krzycząca czerwień ścian „bije po oczach”. Fachowiec inkasuje wypłatę i zapewnia, że jest lepiej, niż było. A wcale nie jest. Właścicielka mieszkania, pomimo wspomnianego spolegliwego charakteru, nie da się przekonać. Nie ma jednak na tyle odwagi, by nie zapłacić za usługę. O poprawki – tego fachowca już nie prosi. Musi za to odwołać wizytę znajomych, bo wstyd. Czerwień nowych ścian to zdecydowanie nie jest indygo. Kojarzy jej się tylko z jednym. Najłagodniej mówiąc – z klimatem lokalu dla dorosłych w odległych dzielnicach Amsterdamu bądź Paryża. Ale to był przedpokój w domu kobiet porządnych, w tym jednej – nieletniej…

Może myślała zbyt standardowo, a może miała rację. Nikt obcy tego nie widział. Nie licząc dyskretnego kuzyna, który – po wielu staraniach, przemalował to na bardzo bezpieczny beż. Znowu. I na lata. A miało być pięknie…

Czy musimy Cię przekonywać, że nie chciałbyś/ nie chciałabyś być bohaterką tego wpisu?

Możemy jednak polecić Ci nasze usługi. Projekty prawdziwych fachowców, już bez ujmowania znaczeń w cudzysłów. Są specjalistami, z którymi współpracujemy od lat i dla których nie ma rzeczy niemożliwych. Wystarczy skontaktować się z naszymi konsultantami pod numerem  690 800 735  w godz. 8 – 16   lub poprzez  projekt@eplytki.pl i poznać prawdziwych projektantów.

Udostępnij